Rozmowa z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk

Na pierwszy ogień zapytamy o „Cukiernię pod Amorem”, która w przykominkowym plebiscycie przegrała tylko z książką Dana Browna. Później wygrała również w organizowanym przez Granice.pl plebiscycie na książkę na zimę. Książka doczekała się równie popularnego drugiego tomu, a internauci już dyskretnie podpytują, co będzie w trzecim. Czy pisząc o losach Zajezierskich spodziewała się Pani takiego odzewu wśród Czytelników? Co było dla Pani największym zaskoczeniem?

Miałam taką nadzieję. Ale towarzyszy mi ona za każdym razem, kiedy oddaję tekst czytelnikom…

Autorka

Czy napisanie „Cukierni” i jej późniejsza popularność zmieniło w jakikolwiek sposób Pani podejście do pisania? Czy była to radosna pobudka w „bardziej kolorowej rzeczywistości”? Czym się różnił taki poranek od tego, który nastąpił po napisaniu pierwszej książki?

Kiedy do autora docierają pierwsze reakcje czytelników, co dzieje się przeważnie około roku po oddaniu tekstu wydawcy, jest on już głową i sercem w całkiem innym projekcie. To o tyle ważne, że – przynajmniej dla mnie – aktualnie pisana powieść jest zawsze najważniejsza. Natomiast „bardziej kolorowa rzeczywistość” rozpoczęła się dla mnie znacznie wcześniej, bo w czerwcu 2007, kiedy to w moim prywatnym życiu zaszły różne szczęśliwe okoliczności. „Cukiernia” rzeczywiście zwróciła na mnie uwagę czytelników i wydawców, być może zmiany, które nastąpią będą bardziej dalekosiężne niż teraz jestem to sobie w stanie wyobrazić? Na razie żyję tak, jak żyłam dotychczas, a o popularności dowiaduję się od Pana.

Bohaterami Pani książek często są nastolatkowie. Skąd pomysł, by pisać właśnie dla tej grupy? W recenzjach i wśród blogerów pojawiają się również opinie, że odwzorowuje Pani to środowisko całkiem dokładnie – w czym zatem leży klucz do sukcesu?

Bardzo dziękuję za tę pozytywną opinię! Rzeczywiście, moje pierwsze powieści koncentrowały się głównie na bohaterze nastoletnim. Przyczyna była dość banalna: dostałam propozycję napisania powieści młodzieżowej od wydawnictwa Akapit Press, a potem prawem serii jakoś tak samo poszło. Jeśli mam jakikolwiek klucz, poza życzliwością dla bohaterów, jest nim szacunek dla czytelnika, którego nie różnicuję na „nastoletniego” i „dorosłego”. Nie głaszczę nikogo po głowie, ani nie pouczam, staram się po prostu załatwić sprawę.

Patrząc z poziomu doświadczonego profesjonalisty i niemałej ilości napisanych książek – jakie są według Pani największe rozterki, a jakie największe pociechy Pisarki w dzisiejszych czasach?

Rozterki są chyba zawsze te same: mieć pomysł na kolejną interesującą scenę, rozdział, bohatera. Pociechą jest dla mnie aktywność czytelników. Ludzie, których spotykam w rzeczywistości oraz ci, z którymi choćby tylko koresponduję, wlewają otuchę w moje serce. Jest dla kogo pisać i z kim rozmawiać o książkach.

Jakie jest Pani ulubione ciastko? Pytanie jest oczywiście podchwytliwe i w swej prostocie – złożone.

Chyba ciągle nie do przebicia jest pokusa zjedzenia dobrego placka drożdżowego z kruszonką. Więc również makowiec. Wreszcie opanowałam też ciasto kruche i wbiłam sobie przez nie w biodra parę zbędnych kilogramów (kruchy placek ze śliwkami!), ostatnio – na okoliczność trzeciego tomu sagi – ćwiczę się we francuskim z prażonym jabłkiem. Jak widać preludium do jedzenia stanowi zawsze samodzielne pieczenie!

Na koniec poprosimy jeszcze o kilka słów na „przystawkę” przed trzecim tomem „Cukierni”.

W trzecim tomie bohaterów spotka sporo przykrości. Wybuchnie wojna, będzie najpierw niemiecka okupacja i holocaust, potem przejedzie przez Polskę rosyjski czołg i nastąpi zmiana ustroju. Z tymi wszystkimi zmianami musimy sobie jakoś poradzić. Spojrzawszy do indeksu osób, zamieszczonego w pierwszych tomach, widać, kto odejdzie. Będą to: Tomasz Zajezierski, Gina Weylen, Paweł Cieślak, Leon i Celina Hryć oraz kilkoro pomniejszych. Ale czekają nas też przyjemne niespodzianki. Powstanie „Cukiernia Pod Amorem” (dotychczas „Pod Aniołem”).
Do Gutowa, co wiemy z drugiego tomu, przyjechał w początkach września 1995 Adam Toroszyn. W dodatku nie sam! Z tej strony próbuję zrobić czytelniczkom przyjemną niespodziankę. Poznamy też bliżej braci Waldemara: Grzegorza i Romana Hryciów oraz ich żony: Anitę i Zofię.
Wciąż trwa zamieszanie wokół Heleny Nierychło i jej niejasnych związków z Waldemarem oraz Grzegorzem. Mam nadzieję, że emocji nie zabraknie. Premiera „Hryciów” będzie miała miejsce prawdopodobnie w październiku.