Tajemnicza historia wampirów – Claude Lecouteux

Są takie dni kiedy swą pradawną, samczą potrzebę łowów zaspokajam grzebaniem w śmietniskach literatury i składach wyprzedażowych książek, czyli tam, gdzie wegetują książki, którym niewiele zabrakło do wielkości, lub też nikt ich dawnego blasku nie chce już oglądać. Dłonie jakoś same sięgnęły po czarną, przedstawiającą w zasadzie nic, okładkę a oczy prześlizgnęły się po tytule.

okładka książki

Krzykliwy łomot mózgu – a przynajmniej byłby takim, gdyby wystąpił w bulwarowej prasie. Chude toto, wydane po kosztach, gapiło się jak mokry nietoperz. Z tyłu jednak ktoś wzmiankował że autor to literaturoznawca z Sorbony, brak zdjęć też nie współgrał z otoczką kiczu. Do tego dość ciekawe określenia w spisie treści. Wziąłem. Sprzedawczyni popatrzyła na mnie z przekąsem bo już od lat nie wyglądam na typ wampiryczno-edwardiański a na próby kąsania w szyję kobiety rzucają we mnie spanielami.

Po kilku tygodniach z nudów i z uwagi na objętość postanowiłem poczytać sobie coś odmóżdżającego. A tu zaskoczenie. Porządna, napisana żywym językiem, wciągająca, przeplatająca krwiste „fakty” i cytaty z literatury „piekłnej” historia wampiryzmu. Lekkie pióro autora zapisało jego kilkuletnie, obsesyjne wręcz badania na temat wampiryzmu.

W pierwszych rozdziałach przedstawia literacką i filmową genezę stworów nocy, sięgając zarówno do źródeł typowo literackich, gotyckich jak Byron, Le Fanu, jak również rozsianych w całej historii Europy źródeł kronikarskich i ludowych z których powieść gotycka czerpała garściami. Widać że materiały są naprawdę unikatowe, a spisy bibliograficznej do poszczególnych rozdziałów obszerne co znamionuje wysoki poziom pracy naukowej. Jednak jak już wspomniałem szczególny dar pisarski powoduje, że choć za pewne wiele opisanych zdarzeń umknie nam po pierwszym przeczytaniu w żaden sposób nie przytłoczą nas zniechęcając do dalszego wgłębiania się w tkankę tego utworu. W błędzie będzie ten który posądzi autora o pobieżną znajomość tematu jaką moglibyśmy podejrzewać zachodniego Europejczyka. Cytaty sięgają krajów nie tylko bałkańskich i obszarów frankofońskich, ale przytaczane są kilkukrotnie także historie z Polski, Grecji, czy krajów Europy Północnej. W przypisach odnaleźć można także nawiązania do wampiryzmu poza europejskiego, ale autor sam zaznacza że nie to jest tematem pracy.

W dalszych rozdziałach poznajemy ludowe sposoby na odpędzanie tych krwiopijców, sposoby na zgładzenie ich samych jak również ich nikczemne metody polowania. Czytamy o rytuałach i zaklęciach obydwu walczących stron, potworów i łowców. Ponadto autor poświęca niezwykle ciekawy rozdział legendarno-mitycznym bytom, swoistym protoplastom wampirów, istotom których pewne moce i funkcje w ludowej świadomości później przejęły nowoczesne wampiry. Są wśród nich stwory takie jak połykacze – dławiące się własnym pośmiertnym całunem, nawoływacze niosące zgubę, zmarli powracający jako zwierzęta czy przodkowie pośmiertnie ucztujący wśród rodziny przepowiadając tym samym zgubę, jak i wiele innych. To ten rozdział powinien najbardziej chyba przypaść do gustu tym co myślą że o wampirach już wszystko wiedzą.

Oczywiście i na same wampiry także znajdzie się miejsce, będą i strigoi i moroi a nawet rosyjskie wurkadlaki z opowieści Tołstoja.
Co ciekawe – pomimo kilku literówek i skazania od samego wydania książki na rodzaj tabloidowego szmatławca, praca redakcyjna jak i tłumaczenie są na przyzwoitym poziomie.
Dzięki temu zionącemu chłodem krypty tematowi, książka zdaje się być idealną pozycją na lato, łączy bowiem w sobie pewną ilość faktów ale z dziedziny ludzkiej niesamowitości z literacką fantazją okraszoną ludową przestroga przed złem czyhającym w ciemności.

Marcin Marchlewski

Wydawnictwo Bellona
ISBN: 978-83-11-121201