Pan Twardowski – legendy polskie

Czy macie tak czasami, że patrzycie na księżyc i zastanawiacie się, jak też wygląda on z bliska? Albo, czy imć Twardowski jeszcze tam mieszka? A właściwie to jak on się tam dostał? W redakcji postanowiliśmy sprawdzić, czy jeśli byśmy byli na miejscu biesów, to też dalibyśmy się nabrać na jego sztuczki. Nasz entuzjazm odrobinę osłabł, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że nie wiemy nawet jak on wygląda. Ale być może jest sposób, by to zmienić. Pomocna tutaj okazała się gra Pan Twardowski.

pudełko

Instrukcja i zasady

Mamy tu do czynienia z grą sprawdzającą spostrzegawczość i całkiem niezłym kandydatem na party game. Wymogi techniczne to kawałek blatu, na którym można rozłożyć kafelki karczmy, listę podejrzanych oraz wskazówki. W Panu Twardowskim gracze wcielają się w biesy i mają zadanie rozpoznać prawdziwą tożsamość tytułowego bohatera. By tego dokonać muszę zbierać ukryte podpowiedzi – czyli podglądać karty wskazówek. Jednak by móc to zrobić każdy z nich musi się wykazać zmysłem obserwacji i refleksem. W każdej rundzie jeden z graczy obraca jeden z kafelków karczmy na drugą stronę. Pozostałe biesy mają w tym czasie zakryte oczy, bądź są odwrócone do planszy plecami. Pierwszy z graczy, który zauważy zmianę na planszy ma prawo podejrzeć wskazówkę. Obie strony poruszanych elementów są bardzo podobne,a różnią się głównie nastrojem. Jedna strona to Rzym, a druga – trochę bardziej mroczna – to Krym.
W karczmie znajduje się sześciu podejrzanych, a gracze mają do dyspozycji pięć wskazówek, co spozwala na skuteczne wskazanie Twardowskiego.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że duże znaczenie w rozgrywce ma również precyzja – przy obracaniu kafelków niefartem byłoby takie ułożenie kafelka, które zdradzałoby zaszłą na planszy zmianę.

karty

Wiek, liczba graczy i czas gry.
Zacznijmy od wieku. Wydawca ustalił go na okolice 6-99 lat. Nasza redakcja ma w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie. O ile spostrzegawczość i umiejętność dedukcji wśród młodszych graczy są cechami całkiem prawdopodobnymi, o tyle już bardzo dużą rolę odgrywać może znajomość legendy o Pan Twardowskim. Wiedza ta może nie jest niezbędna do przeprowadzenia rozgrywki, ale znacząco wpływa na utrzymanie klimatu. Z tą małą uwagą przystajemy na dolną granicę wieku, a górna natomiast – zależna jest przede wszystkim od samego gracza.
Wydawca informuje o liczbie graczy ustalonej na 2-6 osób. Instrukcja zawiera też wskazówki jak należy przeprowadzać rozgrywki z poszczególną liczbą biesów. W przypadku dwóch należy wykorzystać klepsydrę (wszak gracz zwodzony nie ma rywala na etapie spostrzegawczości). Optymalną liczbę graczy stanowi czterech biesów. Większa liczba chętnych do złapania Twardowskiego oznacza, że nie dla wszystkich graczy wystarczy specjalnych okularów – w tym miejscu wydawca zasugerował odwrócenie się plecami do planszy i jest to właściwie bardzo wygodne rozwiązanie.
No i czas – biesy nie mają go zbyt wiele – według wydawcy jest to zaledwie (a może jednak aż) 25 minut. Prawdopodobnie będzie on się skracał w miarę kolejnych rozgrywek, poznawania mechaniki i samej planszy. Dzięki temu gra będzie się doskonale nadawała na przerywnik pomiędzy cięższymi grami, a także na rozgrywki wyjazdowe.

gra

Opakowanie, gra i ogólne wrażenie

Pan Twardowski jest zapakowany w pudełko i wymiarach zbliżonych do kartki a4 (jeśli pominiemy jego grubość) i prawdopodobnie jest to rozwiązanie odrobinę na wyrost. Karty, kafelki i instrukcja swobodnie zmieściłyby się w czymś nieco mniejszym. Problem mogłyby stanowić straszne maski, które wymagają swoich warunków, ale jak zawsze w takiej sytuacji można spróbować wykorzystać tę wolną przestrzeń w pudełku, na zabranie dodatkowych gier i atrakcji, gdy zdecydujecie się zabrać Twardowskiego na wycieczkę.
Ciekawym i przyjaznym aspektem jest fakt, że jeśli zdecydujecie się na kilka rozgrywek z rzędu, to jedyne co będzie trzeba rozłożyć na nowo, to wskazówki. Ani plansza, ani lista podejrzanych nie wymaga „resetowania”. Oczywiście można poprzestawiać kilka kafelków, by uniknąć ryzyka „opatrzenia się”, ale to już zależy od umowy między graczami.
Duże wrażenie robi warstwa ilustracyjna – szczególnie samej karczmy i jej alternatywnej wersji. Świetnie pomaga zbudować i utrzymać klimat podczas rozgrywki, choć ten, przede wszystkim, zależy od samych graczy.

To piekielnie ciekawa i barwna propozycja.

Kamil Świątkowski

Grę do recenzji dostarczyła nam Granna